Muchy – Wiersz

Teun Hocks - Man with fire

Muchy

Nienawidzę ścian zimnych,
Jak puste łóżko,
Do których wracam naiwny,
Ciągle na próżno.
Nienawidzę ich milczenia,
Wzroku pełnego smutku,
Także i zasłona jest oziębła,
Nawet po południu.
Twojego też nienawidzę,
Ciągle mnie nim obarczasz,
Wyszłaś niby na chwilę,
Lecz długo nie wracasz.
Nienawidzę kłamstw okien,
Że niby istnieją gwiazdy,
Skoro świecą obłokiem,
To jak niby umarły?
Twoich też nienawidzę,
Kłamstw, nie gwiazd przecież,
Wyszłaś niby na chwilę,
A nie wiem, czy w ogóle istniejesz,
Nienawidzę krótkich nocy,
Kiedy spać muszę za długo,
Wciąż w snach wołasz pomocy,
Wciąż wołasz, na próżno.
Nienawidzę też tej myśli,
Że muchy przypominamy,
Bo, by nie być zmarzniętymi
Do światła wciąż latamy.

Komentarze

  1. Śliczny i prawdziwy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba już wspomniałam, że ostatnio Twoje wiersze podobają mi się jeszcze bardziej. Naprawdę świetny, nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle wspominasz, może w końcu zacząłem pisać coś z sensem? Człowiek ciągle się uczy, więc istnieje prawdopodobieństwo, że trochę się polepszyłem. Tylko wciąż brakuje mi tematów, albo nie mogę o nich pisać.
      Ten wiersz w sumie naszedł mnie już dawno temu, a wykiełkował dość niedawno. Naszedł mnie, gdy wsiadałem rano do autobusu i zauważyłem, że ludzie siedzą głównie na miejscach, na które pada światło z włączonych lamp, bo kierowca nigdy nie włącza wszystkich. Pewnie smutno też tym niewłączonym lampom, że są takie samotne.

      Usuń
    2. Racja, ostatnio Twoje teksty przypadają mi jeszcze bardziej, chociaż dawniej też je lubiłam. Ale podobno trening czyni mistrza ;)
      Ciekawa inspiracja, ale właściwie także dobra obserwacja, pewnie masz rację.

      Usuń

Prześlij komentarz