Dzień Polarny cz. I
Dzień Polarny cz. I: Poranek
Lub noc dnia
poprzedniego.
Im bliżej domu,
tym mniej gwiazd,
To przez ten krzyk
wszystkie uciekły?
Czy może cisza
trwoży je tak,
Że do wskazania
drogi niechętne?
W ich oczach
jestem aż takim potworem?
O poranku
wszystkie skryte są za chmurami,
Rozmowy z gwiazdą
polarną wieczorem,
Wszystkie
odeszły, ot tak, w niepamięć.
Zmieniać muszę
sztucznie wielkość źrenic,
Nie chcę spoglądać
na ten świat bez światła,
Którego przenigdy
nie zdołam już zmienić,
Nim mojej
ciemności wreszcie nadejdzie pora.
Poranek jako noc dnia poprzedniego mi się podoba. A gwiazdy nie zawsze chcą wskazywać nam drogę.
OdpowiedzUsuńW sumie to pomysł powstał wieczorem, gdy wracałem do domu, ale idea opowieści zakłada podział wierszy na pory dnia, chociaż cała akcja dzieje się i tak podczas wiecznej nocy, więc wszystko w tym chaosie układa się w całość, podobnie jak w życiu.
Usuń