Biała Dama – Wiersz
zerochan.net |
Biała Dama
Znalazłem się w tym miejscu, nie wiem dlaczego.
Ściemniało się, był wieczór, czekałem na transport,
Na peronie tłumy ludzi, ja byłem sam kolego,
Wsiadłem do autobusu, wszystko poszło gładko.
Usiadłem przy oknie i zacząłem rozmyślać,
Dobrze wiedziałem, ze wciąż żyję złudzeniami,
Katuje ciągle swą duszę, wewnętrzny sadysta,
Patrzyłem, na szczęśliwych ludzi, między siedzeniami.
Jednak coś dookoła się zmieniło, to nie był ten krajobraz,
Dziewicze łąki przeplatające się z gąszczem lasu,
Ciemne miasto, zastąpiły wioski widziane co dnia,
Kierowca wmawiał mi, ze to me miasto za mego czasu.
Wysiadłem, przeszedłem przez ulice i zagłębiłem się w las.
Zobaczyłem ją, me serce nie chciało niczego więcej,
Coś o czym mógłbym tylko marzyć, osoba niespotykana,
Był to leśny duch, biała dama w pięknej, żółtej sukience.
Spojrzała od razu na mnie jakby cała zapłakana.
Spotkanie w cztery oczy, nie doświadczyłem tego dawno,
Przepowiedziała mi przyszłość, nie pamiętam już dziś co
mówiła,
Gdy sobie ja przypominam, robi mi się głupio bardzo,
Bo ja się obudziłem, a ona tam utkwiła.
W wielkim skrócie -> dwa lata temu skręciłam kolano i ból nie ustawał, po milionie rehabilitacji lekarz w listopadzie wysłał mnie na artroskopię, na którą czekałam aż do teraz. Podczas zabiegu wyszło, że mam uszkodzoną chrząstkę i wycięto mi coś. Ot, tyle :D
OdpowiedzUsuń